08/19/21

Wczoraj studenci, dzisiaj część zespołu Kronospan


Filia Politechniki Koszalińskiej w Szczecinku może pochwalić się pierwszymi inżynierami, a Kronospan Polska nowymi pracownikami. Dziewięciu studentów kierunku Inżynieria i Automatyzacja w Przemyśle Drzewnym skorzystało ze stypendium Kronospan przyznawanego od II roku studiów wyróżniającym się przyszłym automatykom. Stypendium to zagwarantowało im pracę bezpośrednio po zdobyciu tytułu inżyniera. O drogę od studenta do pracownika Działu Utrzymania Ruchu Płyty Wiórowej zapytaliśmy Kingę Pakmur (KP), Mateusza Bednarowskiego (MB) i Mateusza Pluchrata (MP).


Skąd jesteście?


KP: ja jestem z Darłowa i pierwszy raz miałam okazję być w Szczecinku, kiedy przyjechałam na studia. MB: jestem z Jastrowia, a w Szczecinku bywałem tylko przejazdem albo na zakupy.MP: Okonek, wcześniej chodziłem tutaj do szkoły średniej, a od trzech lat mieszkam.


Czyli mieliście okazję mieszkać w Akademiku?


MB: tak


Jak Wam się spodobał Szczecinek?


KP: ja przez pierwsze lata w zasadzie go nie poznałam, głównie dużo się uczyłam (śmiech), ale kiedy teraz mam okazję pomieszkać tutaj dłużej, to myślę, że to fajne miasto, spokojne, kameralne. Jest kino, kilka knajpek i ciekawych miejsc. Dobrze się tu mieszka. MB: ma swoje uroki – jeziora dookoła i lasy to duży plus. Morsuję, wiec sporo korzystam. Nie ma tu takiego natężenia ruchu jak w dużych miastach, ale nie jest to też mała mieścinka jak te ościenne.


Jak dowiedzieliście się o studiach?


MP: z reklam, były wszędzie (śmiech). Na początku postanowiłem sobie, że będę studiował w Poznaniu, ale nie dostałem się. Potem wybór padł na Gdańsk, tam miałem szansę, ale nie chciałem. Ostatecznie zdecydowałem się na Szczecinek i nie żałuję.KP: ja na spotkaniu w moim liceum w Darłowie. Przyjechała rekruterka z firmy Kronospan, która też chodziła do tej szkoły. Opowiadała nam o nowym kierunku Politechniki Koszalińskiej. To spotkanie było dwa miesiące przed maturą. Na początku miałam iść na medycynę, ale po prelekcji przyszłam do domu cała zaczarowana i powiedziałam: mamo idę na Inżynierię i Automatyzację w Przemyśle Drzewnym! Mama zbladła, dziadkowie zbledli, a ja bardzo cieszyłam się z mojej decyzji. Myślę, że nie zmieniłabym zdania, nawet gdybym jeszcze raz miała podejmować decyzję, na pewno nie. MB: dowiedziałem się, kiedy już studiowałem w Poznaniu. Wtedy byłem na Gospodarce Przestrzennej, ale nie przemówił do mnie ten kierunek. Sami wykładowcy mówili, że nie ma po nim pracy. Wujek, który tu pracuje, powiedział mi, że Kronospan tworzy wspólnie z Politechniką wydział. Stwierdziłem – czemu nie, skoro po studiach zagwarantowana jest praca i jeszcze stypendium, które odciąży trochę rodziców. Przekonała mnie ta pewność, że od razu po inżynierce będę miał gdzie pracować. Hobbistycznie mogę robić co chcę, ale zawodowo zarabiać trzeba.


A jak się studiowało?


MB: szybko! Duża zaleta to to, że było nas mało na kierunku. Wykładowca miał więcej czasu, żeby poświęcić uwagę każdemu, dobrze wytłumaczyć. Wszyscy się znali. Wiadomo było, kogo można o coś poprosić. Teraz możemy przekazywać notatki młodszym rocznikom. My byliśmy pierwszym, więc mieliśmy trochę gorzej. Nie mieliśmy takiej możliwości, ale ci młodsi mogą liczyć na naszą pomoc.KP: momentami trudno, bo to przecież kierunek techniczny, więc super łatwo nie było. Myślę, że takie indywidualne podejście prowadzących dzięki niewielkiej liczbie studentów nam pomagało. Warunki mieliśmy bardzo dobre, fajnych wykładowców, świetnie wyposażone sale. Znajomi z innych uczelni nie mogli tego powiedzieć o swoich. MP: dla mnie osobiści najlepsze było to, że studiowałem blisko domu. Miałem wyjechać do Gdańska na politechnikę, ale nie chciałem, wolałem zostać na miejscu. Dobry był I rok, bo było dużo osób, które znałem wcześniej. Tak jak wspominałem uczyłem się w szczecineckim „Ekonomie”, podobnie jak dwie koleżanki i jeszcze kilka osób z innych profili. Cieszyłem się, że miałem znajomych na wstępie.


Co wyróżnia się Filia Politechniki Koszalińskiej w Szczecinku od innych uczelni?


MB: wsparcie Kronospan. Dobrze się nami zaopiekowali. Kiedy mieliśmy jakąś potrzebę – np. fartuchy na laboratoria – to w miarę szybko wszystko można było dostać. Jest wyznaczona jedna osoba do komunikacji ze studentami i politechniką – Paweł Krzemiński – co ułatwia kontakt. Na pewno warto pochwalić dziekana, bo bardzo dobrze się z nim współpracowało, tak jak i z dziekanatem. Jak na dobrą kawę, to tylko tam (śmiech). KP: o tak! Dziekanat mamy najlepszy w Polsce! Kiedy mieliśmy jakiś problem, to od razu szliśmy do Pań z dziekanatu, były jak złoto. MP: stypendia, dość tani akademik w porównaniu z innymi uczelniami. Korzystając ze stypendium można było opłacić pokój i jeszcze zostawało, a ci co mieli dodatkowo socjalne zawsze mogli jeszcze trochę odłożyć albo odciążyć rodziców.


Co najbardziej zapamiętaliście?


MP: najbardziej wspominam zajęcia praktyczne prowadzone przez specjalistów tutaj w zakładzie i na uczelni. I wyjazd do Hanoweru na targi drzewne – jedna z fajniejszych rzeczy. MB: tak, mieliśmy możliwość być tam jako zwiedzający, ale i na innych targach też. Kiedy Kronospan lub Politechnika wystawiali się gdzieś ze stoiskiem, mogliśmy uczestniczyć jako obsługa, która opowiadała o uczelni. KP: Projektowaliśmy swoje krzesła na te targi, składaliśmy stoisko. Tak naprawdę „liznęliśmy” wszystkiego – materiału, programowania, składania, obróbki. Fajnie, że mogliśmy podczas tych studiów poszukać tego, co chcemy robić zawodowo. A oprócz targów – te wszystkie kryzysy i siedzenie po nocach (śmiech). I zajęcia praktyczne, o których wspomniał Mateusz. To naprawdę dużo dało. Kiedy rozpoczynaliśmy pracę, nie byliśmy w szoku widząc te wszystkie maszyny i urządzenia, to nie był nasz pierwszy raz. Znaliśmy to miejsce i wiedzieliśmy, do czego przychodzimy. To chyba było dla nas najważniejsze. MB: od samego początku były podstawy z wszystkiego, żeby każdy zobaczył, gdzie się czuje dobrze. No i nie mieliśmy takich standardowych zajęć z wychowania fizycznego, ale nadrabialiśmy to przed wakacjami na trzydniowym spływie kajakowym z noclegiem pod namiotem, kapitalny klimat. Płynęliśmy z naszymi wykładowcami, nawet z prodziekanem.


Jak to się stało, że jesteście w tych konkretnych działach?


MP: tak nas przydzielili. We troje dzielimy wydział PW, ja pracuję w utrzymaniu ruchu na prasie, a koledzy na suszarni. Nasi wykładowcy i szkoleniowcy obserwowali nas od początku, oceniali podczas praktyk. A na końcu to nasz mentor zdecydował, gdzie trafimy. Zresztą mamy wędrować po różnych działach, żeby poznać cały ciąg. KP: też dostaliśmy takie pytanie, gdzie chcielibyśmy być, ale ja od początku byłam ukierunkowana na wiórówkę. Tutaj czuję się jak u siebie. Na co dzień pracujemy z bardzo fajnymi ludźmi, np. Sławkiem Łazarem, który jest naszym mistrzem i uczy wszystkiego. Ma dużo cierpliwości (śmiech). Jest przyjemna atmosfera, dobrze się pracuje, chce się przychodzić. Tutaj chce się być. Ja tak czuję. MB: przede wszystkim studia to nie koniec edukacji. Myślę, że dużo więcej uczymy się aktualnie pracując, zbieramy doświadczenia. Musimy nauczyć się całego ciągu – od początku do końca, żeby wiedzieć, jak go naprawiać. A codziennie zaskakuje nas coś nowego, codziennie poznajemy nowe urządzenie. Praca w Kronospan to też duże możliwości, np. ja byłem w zeszłym roku na praktykach w Strzelcach Opolskich. Można naprawdę się rozwinąć.


Czujecie się już teamem?


KP: myślę, że zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci, nie czuliśmy się jak tacy obcy – nie, nie, nie… ty tu nie podchodź. Już nam trochę ufają. Poproszą, żebyśmy sami coś naprawili. Dużym plusem jest to, że spotkaliśmy osoby, które chcą nam pomóc. Bo to nie jest takie oczywiste w innych firmach. MB: zawsze jest tak, że jak coś się dzieje, to jeden drugiego może spokojnie poprosić o pomoc. Kiedy ktoś zostawi coś do zrobienia innej osobie, to najpierw wszystko wyjaśni. Nie jesteśmy zostawieni sami sobie. Sławek Łazar przydziela nam zadania, ale jak czegoś nie wiemy, to zawsze możemy się zwrócić do niego, ale i do każdego elektryka na zmianie. To jest super.MP: każde stanowisko wymaga poznania nawyków, które trzeba pojąć, wyuczyć się i wdrożyć w codzienność.


Jak widzicie swoją przyszłość?


KP: ja na pewno chciałabym tutaj zostać. Powiedzmy sobie szczerze, nie jestem takim oczywistym pracownikiem w tym miejscu, ale podoba mi się to. Cieszę się, że zostałam zaakceptowana i dobrze przyjęta. Jeśli będą miała taką możliwość, na pewno zostanę. MB: czas pokaże. To zależy, co będziemy chcieli dalej robić, co będzie nas bardziej pasjonowało. Niektórzy chcieliby więcej programować, a inni popracować bardziej manualnie. Ale jesteśmy otwarci na wszystkie możliwości.


Co chcielibyście powiedzieć przyszłym studentom?


KP: że wbrew pozorom to jest bardzo ciekawy kierunek. Może studia wydają się trudne i praca jest odpowiedzialna, ale myślę, że warto trochę bardziej przyłożyć się na uczelni, a potem być zadowolonym ze swojego zawodu. MB: ja może zabrzmię jak nasz wykładowca, ale jesteśmy w czasie przemysłu 4.0 i ludzie będą powoli tracili swoje miejsca pracy, jeśli nie będą wykształceni technicznie. Jednak coraz większe znaczenie ma automatyzacja. Wkracza robot i stacja, więc techniczni odnajdą się w przyszłości. MP: ten kierunek jest związany z robotyzacją, więc to jest przyszłość.


A o samych studiach?


MB: studiowanie to dobra zabawa, jak ma się niezłe towarzystwo, więcej wolnego czasu, to można miło spędzić ten okres. Nie tylko ucząc się (śmiech). MP: tak, mile wspominamy imprezy organizowane dla studentów przez zakład.KP: zresztą chyba właśnie tak wyglądamy – jesteśmy ludźmi, którzy coś potrafią zrobić w pracy, a przy okazji dobrze się bawić. Kronospan bardzo pomógł nam się zintegrować. Były grille, casino, zawsze zapraszano nas na KronoDrzewko. Zanim zostaliśmy pracownikami, mogliśmy poczuć się częścią zakładu – dużej rodziny. Dbają o nas pod każdym względem. Firma naprawdę w nas bardzo zainwestowała i jesteśmy za to bardzo wdzięczni. Wszyscy mówią – dobra, a teraz powiedz serio, jak jest. Ale naprawdę jest bardzo dobrze. MB: jednym słowem – zapraszamy do Szczecinka!